Teatr Pijana Sypialnia założyli trzy lata temu. Wtedy na widowni mieli czasem mniej osób niż aktorów na scenie. Dziś ich spektakle oglądają setki widzów.
Spektakle Pijanej Sypialni to dawka humoru, kpiny i kąśliwych żartów. Aktorzy nawiązują do klimatu dawnej Warszawy, mimo że prawie żaden nie pochodzi ze stolicy. Ironicznie opowiadają m.in. o "słoikach", dziewczynach, które przyjeżdżają tu w poszukiwaniu mężów, czy warszawskich hipsterach. Jak mówi Sławomir Narloch, dyrektor i aktor Pijanej Sypialni: - Trochę naśmiewamy się z nadętej Warszawy. Rozmowa ze Sławomirem Narlochem Katarzyna Zając: Skąd nazwa Pijana Sypialnia? Sławomir Narloch: Pracowaliśmy kiedyś nad tekstem Anatola Sterna "Fabrykant torped". Występuje tam postać o nazwisku Kicz, który w rozmowie telefonicznej mówi: "Halo, tu mówi Kicz, aktor Teatru Pijana Sypialnia". Spodobała się nam nazwa. Urzędnikom mniej. Mówią, że promujemy alkohol wśród młodych. Jednak ludzie uśmiechają się, gdy ją słyszą. Poza tym postać Kicza odzwierciedla to, co robimy. Czyli co? - Zmieniamy postrzeganie stolicy i przekłuwamy balo