EN

13.07.2015 Wersja do druku

Z pamiętnika pensjonarki (IV)

Tysiąc stopni, piwo Żubr, w żyłach płynące pierogi i mięsa, paprające się rany po komarach, moczenie brzeżków krynoliny w błockach i sadzach Śląska, gdzie chyżo czmychnęłam znużona Nowymi Jorkami, Paryżami, Majorkami i Amerykami Południowymi- komu by się chciało w tych okolicznościach obdarzać kogoś afektem? - pyta Anna Wakulik.

Tak, zgadliście, mnie! Każda nieszanująca się pensjonarka starzeje się i zaczyna wśród familoków snuć tę myśl: a gdyby tak przestać chodzić z fifką i przyoblekać się w tiule, jedwabie i koronki, zakończyć żywot ciekawy być może, lecz nie działający na korzyść społeczeństwa, i wejść w imaginarium grzechotek, smoczków, karmienia i osiadłego trybu życia, tak dobrze znany nam z pokazujących prawdę reklam pieluch? Lecz zamiast szukać okazji po temu, można w lenistwie swoim przeczytać "Yermę" Lorki, i pomyśleć, że skoro mężczyzna urodził tak piękną jak główna bohaterka kobietę, trzeba zaniechać fantazji o rozmnażaniu- nie ma co, lepiej sobie poleżeć. Życzę w tym miejscu pewnemu bliskiemu memu sercu Wołochowi, żeby też kiedyś taką kobietę urodził (chciałeś? ucz się!). Federico Garcia, diable ty, szatanie, mężczyzno z sercem damy, teraz już wiem, że nie czas żałować żadnego marokańskiego księcia ani szwajc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Anna Wakulik

Data:

13.07.2015

Wątki tematyczne