"Bo wciąż tu i tu gramy, wznosimy się i ze szczętem upadamy, a publiczność, ta bliższa i dalsza, albo wzdycha i z nami zawodzi, albo bije brawo". Takie można odnieść wrażenie, wsłuchując się w treść monodramu "Wieczór w Teatrze Wielkim" Stanisława Balińskiego w interpretacji Anny Seniuk - pisze w.p. w Tygodniku Ciechanowskim.
W tym szczególnym wydarzeniu 15 czerwca w sali mławskiego kina Kosmos towarzyszyła aktorce córka Magdalena Małecka-Wippich, która wypowiadane przez matkę kolejne partie monodramu przeplatała fragmentami suit Jana Sebastiana Bacha. - Napisane one zostały w XVIII w, ale wówczas mało popularne i rzadko grane, ze względu na ich nastrojowość szybko zostały zapominane - mówiła Małecka. - W wieku XIX na nowo odkryte cieszą się dużym uznaniem, aczkolwiek są trudne dla wykonawców. Dobór utworów muzycznych nie był zatem przypadkowy. Liryczne brzmienie altówki dopełniało tego, co bez względu na pełnioną profesję wielokrotnie przeżywamy. W tym wypadku rzecz odnosi się do życia przedwojennego teatru warszawskiego. Każdy w nim pełnił jakąś rolę, ale często go ona uwierała i bez względu na konsekwencje chciał z niej wyjść, przez chwilę zabłysnąć. Jedną z takich postaci był chórzysta. Pewnego dnia wyszedł przed szereg i zaśpiewał solo. A pote