EN

7.07.2015 Wersja do druku

Jerzy Stuhr: Nie wolno w życiu zadzierać nosa

- Nie gram w filmach kostiumowych. Dopuszczam w filmie tylko dwa kostiumy dla siebie, sutannę i mundur - mówi aktor i reżyser.

Na Festiwalu Dwa Teatry obserwowałam, jak nie słabnie uwielbienie dla Pana. Jak żyć z taką miłością publiczności? - Czerpać z niej energię, ale nie zachłystywać się nią. Wiem, że muszę kroczyć swoją drogą. Że stan samotności jest dla mnie bardzo inspirujący. Konrad Swinarski - mistrz Pana pokolenia, tak się spalał na scenie, że po spektaklu trzeba go było odwozić do szpitala. Dzisiaj jest takie aktorstwo? - Pewnie jest i takie aktorstwo, i takie spalanie. Obserwując aktorów Krzysztofa Warlikowskiego w Teatrze Nowym, odnajduję echa takiego totalnego zaangażowania się w te wielogodzinne przedstawienia. Widzę, jak oni się temu całkowicie oddają, jak się właśnie spalają. Ale ja mam inny problem z młodym pokoleniem twórców. Jaki? - Mam poczucie, niestety, że dzisiaj teatr młodych potrzebny jest bardziej im niż samej publiczności. Dla mnie to obce zjawisko. Widzę, że ci młodzi jakoś się wypowiadają, ale mam wrażenie, że nie bardzo

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie wolno w życiu zadzierać nosa

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Metropolia Warszawska nr 54 / 06.07.2015

Autor:

Ryszarda Wojciechowska

Data:

07.07.2015