"Spowiedź szaleńca" wg Augusta Strindberga w reż. Łukasza Zaleskiego w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Natalia Grudzień w portalu kultura.poznan.pl.
Zaczyna się nieźle. Jesteśmy we foyer na pierwszym piętrze teatru. Ubrany w suknię ślubną Przemysław Chojęta, jak gdyby nigdy nic, wychodzi do publiczności, siada na parapecie i zaczyna opowiadać. Nie do końca wiadomo, czy jeszcze mówi do nas aktor, czy już bohater Strindberga, na podstawie książki którego powstał scenariusz spektaklu "Spowiedź szaleńca". Wiadomo, o czym będzie - o kobiecie. Niezaciemnione pomieszczenie bez prawie żadnych rekwizytów, poza fragmentem scenografii z innego spektaklu w głębi, zmusza aktora do wysiłku, żeby utrzymać uwagę widza. I to mu się początkowo udaje. Chojęta ściąga z siebie suknię i maluje na ciele kreski oddzielające poszczególne jego części, oznacza je numerami. Pod każdą z cyfr kryje się jakaś historia z jego związku. Ich kolejność jest przypadkowa - to widzowie je wybierają. To zaciekawia, każe się zastanawiać, do jakiego finału prowadzi powolne ich odkrywanie, czy losowy porządek ma znacze