EN

20.06.2015 Wersja do druku

Andrzej Chyra: Bezczel w operze

- Od dłuższego czasu zabieram się do zakupienia fletu. Przechodzę obok sklepów muzycznych i zerkam tęsknie na ten instrument, ale nie mogę się zdecydować, bo ciągle uważam, że to nie ten egzemplarz. Trzeba będzie jednak w końcu podjąć męską decyzję i flet kupić. Będę sobie wtedy wieczorami improwizował - mówi aktor i reżyser Andrzej Chyra. 26 czerwca na Malta Festival Poznań odbędzie się premiera opery "Czarodziejska góra" w jego reżyserii.

Nie wyobrażam sobie ciebie z fletem poprzecznym przy ustach. - A to bardzo fajny instrument. Lubię jego dźwięk, czy to w wydaniu symfonicznym, czy jazzowym, choć rzeczywiście najlepiej chyba brzmi w klasycznym otoczeniu. Dobrze wspominam swoją przygodę z fletem, choć była krótka. Gdzie się zaczęła? - W szkole podstawowej w Polkowicach, gdzie miała siedzibę orkiestra górnicza. To był chyba pomysł ojca, by urządzić mi spotkanie z kapelmistrzem i sprawdzić, czy jestem muzykalny. Okazało się, że tak, więc trzeba było wybrać jakiś instrument - nie za duży i nie za głośny. W taki oto sposób zostałem flecistą wyposażonym w wypożyczony od kapelmistrza flet. I tu muszę się od razu przyznać, że nie tylko na nim grałem, ale też nim żonglowałem, więc flet wylądował kilka razy w naprawie. Dziś żałuję, że nie posiadam ani jednego zdjęcia z tego orkiestrowego okresu, a byłoby co oglądać, bo miałem górniczy mundur i czapkę z pióropu

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Andrzej Chyra: Bezczel w operze

Źródło:

Materiał nadesłany

www.wysokieobcasy.pl

Autor:

Mike Urbaniak

Data:

20.06.2015