EN

6.01.2006 Wersja do druku

Sprawy przyjemne i nieprzyjemne

- Jesteśmy z teatrem w trudnym, momencie, skończyły się nasze, moje i męża pieniądze, a poszukiwania partnera państwowego lub prywatnego na dokończenie inwestycji nie dają rezultatów - mówi KRYSTYNA JANDA, warszawska aktorka, właścicielka prywatnego Teatru Polonia.

Jakub Wiewiórski: Reżyser Andrzej Wajda powiedział kiedyś Pani: "Są tramwaje, do których się wsiada. Nieważne, czy chodzą co minutę, czy w większych odstępach czasu. Ważne, że takich tramwajów się nie przepuszcza". Czy tramwaj z napisem "pierwszy prywatny teatr dramatyczny'" to właśnie taki, do którego należało wsiąść? Krystyna Janda: Nie wiem. Po roku mam tak wiele wątpliwości i jestem tak zmęczona, że raczej jestem zniechęcona niż radosna. Jesteśmy z teatrem w trudnym, momencie, skończyły się nasze, moje i męża pieniądze, a poszukiwania partnera państwowego lub prywatnego na dokończenie inwestycji nie dają rezultatów. Szczerze mówiąc jestem rozgoryczona. Uważałam, że ustawa o partnerstwie państwowo-prywatnym będzie działać i że ktoś zechce nas wesprzeć. A ja chodzę, żebrzę, błagam, proszę, a potem wchodzę wieczorem na maleńką scenę w wyremontowanym holu dawnego kina i gram dla garstki ludzi. Z satysfakcją co prawda, a

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rozmowa z Krystyną Jandą

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Łódź nr 5

Autor:

Jakub Wiewiórski

Data:

06.01.2006

Wątki tematyczne