EN

12.12.1992 Wersja do druku

Na scenie - Zamek Baranowskiego

Henryk Baranowski, niegdysiejszy obrazoburca polskiego teatru, od lat szef Transformtheater w Berlinie ma niewątpliwe umiejętności tworzenia oryginalnych obrazów scenicznych. Świetnie prowadzone światło, ruch, zgranie aktorów, dziwne rytmy, niejasne czynności, porozbijany świat. W Joyce'owskich spektaklach Baranowskiego było to całkiem na miejscu: świat Joyce'a taki jest. Ale Kafka? Świat ,,Zamku" jest klaustrofobiczny, przejmujący poprzez żelazną, choć nieprzejrzystą konstrukcję swego zamknięcia, słowo ma tu funkcje kreatywne. Można, owszem, porozbijać te konstrukcje, sprowadzić słowo do refrenowych melodyjek - tylko po co? W gruncie rzeczy irytująca jest pustka ładnych obrazków tego przedstawienia i irytujące choć sprawne - jest małpiarskie aktorstwo, gdzie aktorzy (Andrzej Blumenfeld, Jurij Ickow z Omska, Kimberly Bruce) wypowiadają z trudem słowa w często obcym dla siebie języku, poza wszelkim sensem. Grafomański słowotok reżysera w programie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Polityka" nr 50

Autor:

Jacek Sieradzki

Data:

12.12.1992

Realizacje repertuarowe