EN

13.06.2015 Wersja do druku

Od 50 lat w polskim teatrze

Gdyby grał na Zachodzie, pewnie byłby ikoną w stylu Dustina Hoffmana. Sylwetkę Janusza Gajosa kreśli Przemysław Skrzydelski w tygodniku W Sieci.

Słynna jest już anegdota z 1987 r., gdy to po obejrzeniu "Opowieści Hollywoodu" w Teatrze TV Tadeusz Łomnicki wykonał telefon do reżysera spektaklu Kazimierza Kutza, krzycząc: "Ty wiesz, kto to jest Janusz Gajos? Janusz Gajos to jest wielki aktor". Potem przyszedł najważniejszy etap w karierze artysty - zarówno tej filmowej, jak i teatralnej - który wszyscy zapamiętali chyba najlepiej. Wtedy w warszawskim Teatrze Powszechnym (do którego zespołu należał od 1985 r.) stworzył najważniejsze role. Z tego okresu pochodzi też wiele anegdot, sytuacji, ale nie ma sensu po raz kolejny ich powtarzać. Lepiej się skupić na tym, co z kolei w mojej teatralnej pamięci zapisało się najgłębiej. Na tym, co osiągnął Gajos po opuszczeniu sceny Huebnera. Przegadany system W pewnym momencie, gdzieś w połowie lat 90., utarło się, że do teatru chodzi się "na Gajosa". Nieważne, kogo grał, w każdej odsłonie rządził sceną niepodzielnie. Sam tego czasu nie pamiętam, ch

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Od 50 lat w polskim teatrze

Źródło:

Materiał nadesłany

W Sieci nr 23/08.06

Autor:

Przemysław Skrzydelski

Data:

13.06.2015

Realizacje repertuarowe