EN

23.05.1997 Wersja do druku

Chopin w purytańskiej Warszawie

W Polsce utrwalił się tak wielki, czasem wręcz bałwochwalczy, kult Chopina, że dzieła jego uzna­no za święte i nietykalne. Prze­rabiać utwory Chopina na or­kiestrę lub inne instrumenty, to grzech i śmiałka, który się na takie szalbierstwo decyduje, należy potępić. A tymczasem, sam Chopin wprowadzał wie­le wariantów tekstowych do własnych utworów - na co są dowody, nie uważając bynajm­niej, iż raz zapisana kompozy­cja jest definitywnie skończo­na. Jak wiadomo, Chopin nie umiał instrumentować, ko­chał fortepian i nim się wypo­wiadał. Nie oznacza to, że nie lubił muzyki symfonicznej i operowej. Istnieją świadec­twa, że szczególnie bliska mu była opera, a dzieła Belliniego, Rossiniego i Mozarta cenił najwyżej. Być może miał na­wet kompleks z tego powodu, że nie skomponował żadnej opery, mimo nalegań profeso­ra Elsnera - jego mistrza w dziedzinie kompozycji - i ro­dziny. Uczynił to za niego kompo­zytor włoski Giacomo Orefice

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Chopin w purytańskiej Warszawie

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo - Dziennik Katolicki nr 87

Autor:

Stanisław Dybowski

Data:

23.05.1997

Realizacje repertuarowe