EN

24.04.2015 Wersja do druku

Nie uważam, żeby poczucie bycia z prowincji było czymś złym

- Białystok musi wyrobić sobie markę miasta z dobrym teatrem, a to trwa latami - mówi dramatopisarka DANA ŁUKASINSKA. Mam nadzieję, że Warszawa o Białymstoku słyszała i wie, że dzieją się tu od jakiegoś czasu różne ciekawe rzeczy.

O czym pani myślała pisząc "Shakespeare"? - Na pewno nie chcieliśmy, żeby to była ściąga dla uczniów z twórczości Szekspira. Nie miała to też być jego biografia. Zastanawialiśmy się kim Szekspir jest dla każdego nas. "Szekspirowatość" potraktowaliśmy jako funkcję i tak potraktowany Szekspir otworzył nam oczy, że dotkliwie mówi o każdym z nas i jego twórczość jest bardzo uniwersalna. Zaglądając za kulisy teatru elżbietańskiego chciała pani udowodnić, że nic się nie zmieniło w rozrywce? Krew, przemoc, zbrodnia - to najlepsze magnesy do przyciągnięcia widowni? - Trochę tak. W teatrze elżbietańskim zaczęto wikłać sztukę w politykę i walczyć o widza w dość bezwzględny sposób, stąd bardzo krwawe sztuki pisane "pod widza". W tych czasach również rozpoczął się proceder pozyskiwania pieniędzy na teatr od rządzących. W ten sposób teatr zaczął zależeć od przychylności polityków. Krytycy już dawno doszli do wniosku, że wspó

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie uważam, żeby poczucie bycia z prowincji było czymś złym

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Poranny nr 95

Autor:

Jerzy Doroszkiewicz

Data:

24.04.2015