O sportowym jedzeniu na wyjazdach zaaranżowanych i pożytkach płynących z konstruowania wehikułu czasu w trakcie kinderbalu opowiadała w niedzielę w Teatrze Nowym Dorota Masłowska. Pisarka promowała w Łodzi najnowszą książkę - "Więcej niż możesz zjeść".
Masłowska zasiadła na małej scenie przy biureczku, z otwartą lodówką w tle i czerwonymi majtkami rozwieszonymi nad głową. Przeczytała najlepsze felietony ze zbioru "Więcej niż możesz zjeść" (publikowane wcześniej w magazynie "Zwierciadło" "grubymi nićmi szyte refleksje kulinarne"). Nadkomplet publiczności z rozbawieniem wysłuchał przepisu na przetrwanie kinderbalu z udziałem wehikułu czasu, porady "dlaczego niepojechanie do Chin jest lepsze niż pojechanie tam" (zwłaszcza dla "odgłosyjedzeniafobów") i malowniczego opisu pobytu nad jeziorem: "W ustach ciepły pomidor bez soli, popity 7upem, w którym zamiast bąbelków gazu pływają smarki herbatników Petit Beurre". W problematykę felietonów wprowadzał muzycznie Marcin Zabrocki, wygrywając na pianinie m.in. niezapomnianą "Fantazję" Fasolek i "Biełyje rozy". - Nie znam się na jedzeniu, posiadam tylko umiejętność jedzenia. Pewnie dlatego, jak się okazało, pisałam felietony do "Zwierciadła" o ws