EN

5.03.1994 Wersja do druku

Człowiek z La Manchy

Kolegom po piórze, którzy przywitali tę premierę jak objawienie, parę infor­macji. Musical Mitcha Leigha triumfy na Broadwayu święcił w połowie lat sześćdziesiątych. W Polsce furorę robił wystawiony w 1970 w Operetce Gliwic­kiej; ze znakomitym Don Kichotem - Stanisławem Ptakiem. W Warszawie sensację budziła Wanda Polańska jako wulgarna Aldonza Dulcynea, tak odle­gła od typowych, operetkowych hrabin. Potem utwór zapomniano. Spektakl war­szawski jest powtórką inscenizacji, któ­rą Jerzy Gruza przygotował dwa lata temu w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Przyjęto ją chłodno: jako jedną ze słab­szych pozycji jego dziesięcioletniej dy­rekcji! Potrawy parę razy odgrzewanej i mocno już nieświeżej (choć popraw­nie przyrządzonej) nie mianujmy może tak skwapliwie królewskim daniem. Pod­niebienia nam zwariują! W obsadzie, którą widziałem, z mniej czy bardziej poprawnego tła wybijał się tylko Antoni Ostrouch w świetnie, leciutko prowa­dzonej partii

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Człowiek z La Manchy

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 10

Autor:

Jacek Sieradzki

Data:

05.03.1994

Realizacje repertuarowe