"Faust" Johanna Wolfganga Goethego w reż. Michała Borczucha w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Katarzyna Czeczot w Dwutygodniku.com.
"Faust" Borczucha łączy mechanizmy służące sprawowaniu kontroli nad kobiecą seksualnością ze sposobami przedstawiania kobiecego ciała, a może nawet z kategorią wizualności jako takiej. W "Fauście" w reżyserii Michała Borczucha najlepsze jest to, że bezceremonialne potraktowanie tekstu Goethego nie jest obliczone ani na zszokowanie widzów, ani na sprawienie im przyjemności. Jeśli ta nonszalancja wobec "pierwowzoru" czemuś służy, to, traktowanemu zupełnie serio, odnowieniu znaczeń dramatu. Nie czuć tu kokieterii, przymilania się. W centrum jest sama praca i to praca podwójna: zespołu nad tekstem i tekstu nad zespołem. Może to zakrawać na paradoks, bo przecież z dramatu Goethego dramaturg, Tomasz Śpiewak, wziął przede wszystkim wątek melodramatyczny. Dialogi doktora z Mefistofelesem zostały tu w formie szczątkowej. Na pierwszym planie zaś rozgrywa się tragedia Małgorzaty, czternastoletniej dziewczyny, którą Faust z diabelską pomocą uwodzi