Przeczytałem sobie ostatnio parę tomików wspomnień sprzed tej wojny i sprzed tamtej wojny. Cóż to były za urocze czasy! Co za wspaniali ludzie! ówczesna Warszawa była miastem o wiele większym niż jest obecnie. Co krok - to wytworny bulwar albo rozkoszna promenada, a wzdłuż tych bulwarów i promenad - wspaniałe lokale, w których raz po raz rozlegał się dźwięk strzelających korków od szampana, nie mówiąc już o dźwiękach orkiestr. Obok lokali - sklepy z bajecznymi witrynami, wyładowanymi po brzegi towarem, których dzisiaj nie uświadczysz nawet w komisie. Po tej Warszawie przechadzali się ludzie - tytany myśli, dowcipu i gestu. Co ktoś powiedział kawał - pół miasta pękało ze śmiechu, a jeśli któryś z przechodniów nie mówił znakomitych kawałów, to jedynie dlatego, że był oryginałem. Oczywiście - było to miasto artystów. Każdy wernisaż był wydarzeniem, a każdy tomik wierszy odkryciem. I trudno sobie wręcz wyobrazić,
Źródło:
Materiał nadesłany
Szpilki nr 20