EN

20.05.1962 Wersja do druku

Litość i trwoga. Nasza "la belle epoque"

Przeczytałem sobie ostatnio parę tomików wspomnień sprzed tej wojny i sprzed tamtej wojny. Cóż to były za urocze czasy! Co za wspaniali ludzie! ówczesna Warszawa była mia­stem o wiele większym niż jest obecnie. Co krok - to wytworny bulwar albo rozkoszna promenada, a wzdłuż tych bulwarów i prome­nad - wspaniałe lokale, w których raz po raz rozlegał się dźwięk strzelających korków od szampana, nie mówiąc już o dźwiękach or­kiestr. Obok lokali - sklepy z bajecznymi wi­trynami, wyładowanymi po brzegi towarem, których dzisiaj nie uświadczysz nawet w komi­sie. Po tej Warszawie przechadzali się ludzie - tytany myśli, dowcipu i gestu. Co ktoś powie­dział kawał - pół miasta pękało ze śmiechu, a jeśli któryś z przechodniów nie mówił znakomi­tych kawałów, to jedynie dlatego, że był ory­ginałem. Oczywiście - było to miasto artystów. Każ­dy wernisaż był wydarzeniem, a każdy tomik wierszy odkryciem. I trudno sobie wręcz wyobrazić,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Szpilki nr 20

Autor:

KTT

Data:

20.05.1962

Realizacje repertuarowe