EN

26.05.1962 Wersja do druku

Danse macabre?

JEŚLI będziecie w Warsza­wie, musicie znaleźć wolny czas, aby się tu wybrać i na własne oczy zobaczyć. Oto walą ludzie z krańca na kra­niec stolicy - podziwiają, dysputują, porównują... Na jednym krańcu miasta, wieczorami, w świetle ramp i kinkietów, z zapartym tchem śledzimy piękną opowieść o czystej miłości Rybakowa, o wiel­kich sprawach Rewolucji, o ma­rzeniach, które miały się nie­bawem ziścić. Przeżywamy ra­zem z bohaterami walkę o lep­sze jutro, o sprawiedliwość i szczęście człowieka. A tymczasem na drugim krańcu przesila się jakaś makabryczna gra, ja­kiś obłąkany taniec ludzkich in­stynktów. Człowiek wychodzi zlany potem, jakby przeżył ko­szmar. Bo proszę... Tam, co wieczór, na oczach setek widzów trwa opętańcze krwawe misterium. Ludzie mordują się wzajemnie, jakby na wyścigi, co prawda może niezbyt serio, może nie na zimno, jakby w halucynacji, z grzecznym uśmieszkiem, ze spleenem na twarzy. Przeświadczeni, �

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Ludowy nr 125

Autor:

Ziemowit Mikołajtis

Data:

26.05.1962

Realizacje repertuarowe