EN

24.02.2015 Wersja do druku

Wojenne drgawki bez wojny

Wojtek Klemm pokazuje, czym teatr jest w rzeczywistości. Dobrze odgrodzoną częścią twierdzy, w której przechowuje się moralność, a z nią nasze jakże delikatne wartości podstawowe - o "Antygonie", zrealizowanej przez polskiego reżysera w Szwajcarii pisze Christoph Fellmann w nachtkritik.

Lucerna, 13.12.2014 . Jesteśmy w jednym z bunkrów, jakie Szwajcaria zaczęła budować w latach sześćdziesiątych, żeby jej obywatele mogli przetrwać katastrofę atomową albo trzecią wojnę światową. Betonowe ściany, metalowe rury, metalowa siatka. Dziś wykorzystuje się te bunkry w celach ćwiczeniowych, ale Szwajcaria kilka metrów pod ziemią umieszcza też ludzi starających się o azyl. Dziewięciu uciekinierów z Afryki, obecnie zamieszkałych w noclegowni w kantonie Zug, pojawia się na scenie teatru w Lucernie w zrekonstruowanym bunkrze tego typu. Niewiele rozumiemy z tego, co mówią. Jedynie pytanie: "To bunkier?". I odpowiedź: "Nie, to jest teatr." Uchodźcy przez płot oglądają dramat o prawie To prawda. Na scenie klasyka. Podniosła sztuka wokół dylematu, jakim prawem się kierować. Moralnym czy ustawowym. Czyli "Antygona" Sofoklesa, w nowym tłumaczeniu Kurta Steinmanna. Przekład brzmi płynnie i nowocześnie, ale nie schlebia żadnym modom. Wojtek K

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

nachtkritik 13.12.2014

Wątki tematyczne