EN

7.02.2015 Wersja do druku

Słobodzianek: Przepraszam, czy tu biją?

Zarzuca się mi, że tworzę teatr dramatyczny, czyli zgodny z intencjami autora i oparty na literaturze. Pozwolę sobie pozostać przy wierze, że Sofokles, Czechow czy Beckett znali się na swojej robocie i nie trzeba ich poprawiać - pisze Tadeusz Słobodzianek.

Kiedy zostałem dyrektorem Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy, "Gazeta Stołeczna" przewidziała, że połączenie z Teatrem Na Woli nie może się udać. Zaklęcie wypowiedziano, zioła zapalono, zaczęła się mozolna praca, żeby udowodnić wszem i wobec, że coś w TD idzie nie tak. Kulminacją okazała się sonda wśród twórców blisko związanych z poprzednim dyrektorem i ludzi, którzy nie widzieli spektakli powstałych w czasie mojej kadencji. Fakty nie pasowały, więc postanowiono traktować je z buta. Wyrok na starcie Pierwsze podsumowanie mojej pracy pojawiło się już po pół roku od połączenia teatrów, kiedy nie skończyły się jeszcze procedury formalne i działania organizacyjne. Istny rekord! Nikomu w polskim piśmiennictwie teatralnym tak szybko nie udało się podsumować pięcioletniej kadencji. Ledwie zacząłem, a już oznajmiono, że mi się nie udało. Zewsząd słychać narzekania na upadek dziennikarstwa, a tu przykład dziennikarskiej sprawnoś

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tadeusz Słobodzianek odpowiada na krytykę: "Mam kałacha, kilka granatów, ostatnim wysadzę się sam"

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza Stołeczna online

Autor:

Tadeusz Słobodzianek

Data:

07.02.2015

Wątki tematyczne