EN

5.02.2015 Wersja do druku

Czy Teatr Żydowski jest nam wciąż do czegoś potrzebny?

Państwowy Teatr Żydowski w Warszawie, jedna z dwóch w Europie publicznych scen, na których usłyszeć można język jidysz, obchodzi 65. rocznicę istnienia. Po zmarłym niedawno Szymonie Szurmieju szefową teatru została właśnie wdowa po nim Gołda Tencer. Jak powinien wyglądać ten teatr? - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Dawno temu w pierwszej lidze, przez ostatnie dekady omijana przez recenzentów. Ale o scenie przy pl. Grzybowskim znów mówi się od lipca, kiedy zmarł Szymon Szurmiej, który kierował Żydowskim od 1969 r. O otwarty konkurs na następcę apelował w "Wyborczej" Seweryn Blumsztajn. Władze Warszawy oraz Ministerstwo Kultury postanowiły inaczej. Żydowskim przez trzy lata pokieruje Gołda Tencer, aktorka TŻ i działaczka społeczna, wdowa po Szurmieju. Dopiero później odbędzie się konkurs. Tencer pełni obowiązki szefowej od września. W grudniu ogłosiła plany: Maja Kleczewska ma zrobić tu "Dybuka", Strzępka i Demirski - musical o Marcu '68, Anna Smolar - spektakl dokumentalny o aktorach Żydowskiego. - Chcę się otworzyć na XXI wiek - mówi Tencer. Cepelia nie taka straszna? Czy dla Żydowskiego idą nowe czasy? Dotąd przez lata na afiszu obok klasycznych pozycji jak "Skrzypek na dachu" [na zdjęciu] królowały widowiska "Kamienica na Nalewkach" czy "Ach! Ode

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Koniec z cepelią, czas na wtrącanie się

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 29

Autor:

Witold Mrozek

Data:

05.02.2015