EN

30.01.2015 Wersja do druku

Miałem dużo rzeczy do udowodnienia

- Nie liczę na żadne współczucie, podziw, ani żal czy zrozumienie ze strony tych, którzy to oglądają - mówi MAREK TYSZKIEWICZ, aktor, który występuje w osobliwym monodramie "Spragniony".

"Spragniony" to historia pijącego geja, któremu umiera partner życiowy. Dlaczego wybrał Pan ten tekst na swój monodram? - Od czasu nowej dyrekcji w teatrze mamy okazję poznać mnóstwo dobrej, przede wszystkim współczesnej dramaturgii. Trafiła do mnie książka "Spragniony" Augustena Burroughsa. Tytuł zaintrygował mnie. Po pierwszym przeczytaniu wiedziałem, że bohater nie jest spragniony alkoholu, choć to pierwsze i najprostsze skojarzenie. To człowiek spragniony prawdziwych uczuć. Zafascynowało mnie to. Był taki moment w moim życiu, gdzie było mnóstwo emocjonalnych dziur i wiem, co znaczy głód takiego uczucia. Niby pozwala to normalnie żyć, ale zawsze coś męczy. Nie jest sztuką przeczytać na scenie książkę, trzeba ją też odpowiednio zaadoptować. Agnieszka Korytkowska-Mazur, położyła swoją artystyczną dłoń na mojej głowie i zaproponowała sztab ludzi, który mi w tym pomoże. Dramaturg Dana Łukasińska i scenograf Jacek Malinowski, którzy �

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Miałem dużo rzeczy do udowodnienia

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Poranny nr 19

Autor:

Anna Kopeć

Data:

30.01.2015