EN

20.01.2015 Wersja do druku

Skutki uboczne

"Upadłe anioły" w reż. Krystyny Jandy w Och-Teatrze w Warszawie. Pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku wSieci.

Wieczór z Magdaleną Cielecką i Mają Ostaszewską - przyjemnie, i to musi wystarczyć. Bodaj trzy lata temu Maria Seweryn, głównie z powodu kryzysu frekwencyjnego, orzekła, że Och-Teatr będzie sceną komediową. Szło to nieco w kontrze do deklaracji założycielskich z 2010 r., ale udało się dzięki temu, że Krystyna Janda i Seweryn dały szansę wielu aktorom przywiązanym do swoich macierzystych scen. Okazję do zawiązywania sojuszy z liczną publiką, która od teatru wymaga śmiechu w dobrym stylu. Najlepiej, gdyby ten śmiech wywoływali aktorzy znani też z telewizji. "Upadłe anioły" Noela Cowarda co prawda trącą już myszką (data powstania: 1925), lecz mają podstawową zaletę - wśród najłatwiejszych fars tej w banale już inna nie prześcignie. Właściwie chodzi o to, by aktorki grające znudzone mężatki zakochane w tym samym facecie poznanym przed laty pokazały, do jakiego stopnia można się bawić obecnością na scenie, reagować na siebie, ogryw

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Skutki uboczne

Źródło:

Materiał nadesłany

wSieci nr 3/19.01

Autor:

Przemysław Skrzydelski

Data:

20.01.2015

Realizacje repertuarowe