"Podróż zimowa" w reż. Pawła Miśkiewicza w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku W Sieci.
Robienie teatru z pomocą Elfriede Jelinek to ogromne ryzyko. Skargi na świat, pytania o cierpienie jak refren, okrutne historie, takie jak np. Elisabeth Fritzl więzionej latami przez ojca, strumienie świadomości, w których słowa rozdziera się na podchwytliwe i te czarne znaczenia. Z najczarniejszymi wartościami, które ze stów wysnuwają ludzie, dla własnych korzyści. To opowieści Jelinek, które podają w wątpliwość dobre samopoczucie, zwłaszcza Europejczyków. Nie wiem, czy forma zapisu z "Podróży zimowej" jest z gruntu pretensjonalna, ale teatr przyjmuje ją trudno, co udowadnia wrocławski spektakl Pawła Miśkiewicza. To trochę kabaret ludzkich typów, trochę makabreska pokazywana tak, żeby nie pozostawić wątpliwości, jak wszyscy jesteśmy w ludzkim nagromadzeniu winni wszystkiemu. Reżyser narracją-monologiem Jelinek obdarzył Krzesisławę Dubielównę, Halinę Rasiakówną, Ewę Skibińską, a także Agnieszkę Kwietniewską. Hałas, który robi wokó