EN

13.12.2005 Wersja do druku

Szlachetne koneksje

- Do Starego trafiłem dzięki rodzinnym koneksjom. Ale wszystkim życzyłbym takiej protekcji. Dyrektorowi Władysławowi Krzemińskiemu polecił mnie mój wujek Kazimierz Opaliński, z którym wypiliśmy parę wiśniówek - opowiada aktor ANDRZEJ BUSZEWICZ, w 45-lecie pracy artystycznej.

Andrzej Buszewicz na scenie Starego Teatru spędził 45 lat. W niedzielę odbędą się z tej okazji uroczystości, podczas których aktor opowie swoich pozateatralnych pasjach, a także o początkach swojej scenicznej drogi. A wszystko zaczęło się jeszcze w trakcie wojny. Wówczas to, bawiąc się w teatr z kolegami, konstruował już lalki i wymyślał scenariusze. Po paru latach o swoim domowym teatrze napisał do Jana Sztautyngera, który zaprotegował młodego chłopaka do Teatru Lalki Baj Pomorski. - Tam spędziłem pierwsze lata. Ponieważ nie dostałem się do szkoły teatralnej, musiałem pójść do wojska, a moim naczelnym dowódcą został towarzysz Rokossowski. Jednak przez ten czas nie zaniedbałem teatru. Nawiązałem kontakt z domem kultury w Koszalinie i tam wystawiliśmy dwie sztuki. Na szczęście po dwóch latach w wojsku dostałem się na Wydział Lalkarski krakowskiej szkoły teatralnej i poczułem się jak w niebie - opowiada dziś Andrzej Buszewicz. Tu

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Szlachetne koneksje

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Krakowska nr 287/10/11.12.05

Autor:

Katarzyna Kachel

Data:

13.12.2005