W nadchodzący weekend na Scenę Gadzickiego powraca błyskotliwa komedia, klimaty PRL-u widziane z perspektywy polskich luteran i zrodzona w pijanym widzie groteskowa wizja zamachu na I sekretarza KC PZPR. W brawurowej roli pomysłodawcy uwolnienia świata od tyrana Zbigniew Waleryś.
Pomysł, by z powieści "Tysiąc spokojnych miast" Jerzego Pilcha wykroić motyw groteskowego zamachu na Władysława Gomułkę i uczynić go siłą scenicznego dramatu, był znakomity. Podobnie jak obsadzenie w roli szalonego autora tego pomysłu Zbigniewa Walerysia, wybitnego aktora, od którego nie można oderwać oczu. Czytanie recenzji opisujących odgrywaną przez niego rolę, to wyjątkowa przyjemność dla oczu i duszy: "luterski Zagłoba, kuzyn gogolowskiego Chlestakowa, Odyseusz ziołowej nalewki", "werbalny automat, Papkin zasilany napięciem 40 proc.", "pijak, który od wódki trzeźwieje", a ostatnio, już po prezentacji legnickiej wersji przedstawienia, także: "upiór polskiego wódopijstwa, wielki mag flachy, zaklinacz alkoholowego odoru, polski Kordian na emeryturze". Te recenzenckie frazy są równie piękne, jak te Pilchowe i warte przynajmniej symbolicznej nagrody. Najmarniej flaszki dobrej wódki. Już w 2007 roku spektakl zrealizowany prapremierowo w Zielon