Jako aktor lubi być uskrzydlony, jako autor lubi, gdy koledzy mówią, że jego pisane do musicali teksty - tłumaczenia, jak i oryginalne - dobrze się śpiewa. Najczęściej współpracuje z Wojciechem Kościelniakiem - i to nie tylko w Teatrze im. J. Słowackiego.
Mimo ukończonych w lecie 50 lat trzymasz się młodo, ale, rozumiem, musisz dbać o formę, skoro rozbierasz się do rosołu w spektaklu nomen omen "Kogut w rosole" w STU? - Rozbieramy się wraz z kolegami, bo - oparta na tym samym pomyśle co film "Goło i wesoło" - sztuka opowiada o hutnikach, którzy straciwszy pracę, stworzyli grupę striptizerów i w ten sposób ratują swą egzystencję, swą godność. To więc - jak mówił Wyspiański - "historia wesoła, a ogromnie przez to smutna". A wieku nie odczuwam, to efekt aktywnego życia zawodowego, jaki pracy ze studentami, z których wysysam energię. Jesteś krakusem, zostałeś aktorem, ukończywszy V LO, czyli pewnie byłeś w istniejącym tam od dekad Teatrze Międzyszkolnym? - Tak, prowadził go mój obecny kolega z Teatru im. Słowackiego - Sławek Rokita. I faktycznie, w połowie liceum wiedziałem, że będę zdawał do PWST. Dostałem się za drugim razem. W teatrze tym występowała też Małgorzata Kochan, Twoja