EN

31.12.2014 Wersja do druku

Hrynieczek cudem ocalony

MIECZYSŁAW HRYNIEWICZ wrócił do Poznania. Znalazł swoje miejsce na Ziemi. Aktor zapytany o najlepszy interes życia, odpowiada z błyskiem w oku: "To, że na starość ktoś mnie jeszcze zechciał".

Mieczysława Hryniewicza i Ewę Strebejko połączył "Don Juan" Moliera w Teatrze Polskim w Poznaniu. - Był 1998 rok. Przyjechałem do Poznania, aby pogratulować Waldemarowi Matuszewskiemu dyrekcji i ostrzec przed klątwą Horzycy, która ciąży nad Teatrem Polskim. Tymczasem dyrektor zapytał mnie, czy nie zechciałbym zagrać Sganarela w "Don Juanie". Jak na ironię, była to jedna z niewielu ról, które chciałem jeszcze zagrać w teatrze. Próbując, poznałem bliżej Ewę. Zakochaliśmy się i pobraliśmy. - To był "Don Juan" bez Don Juana, za to z piękną rolą Mieczysława - dodaje Ewa Strebejko. - Dzięki niej znalazł się w "Subiektywnym spisie aktorów" Jacka Sieradzkiego. - Kilka lat wcześniej przeglądając ten spis, pomyślałem, że miłoby było znaleźć się obok koleżanek i kolegów. Stało się to dzięki Sganarelowi. Hryniewicz nie zadomowił się w Teatrze Polskim. Zagrał jeszcze Malvolio w "Wieczorze trzech króli" Szekspira i odszedł wraz z dyrekt

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Hrynieczek cudem ocalony

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Głos Wielkopolski nr 302

Autor:

Stefan Drajewski

Data:

31.12.2014