EN

29.12.2014 Wersja do druku

Szedł w góry, a ja ufałam, że wróci

- Góry są niewinne. To człowiek musi się do nich dostosować - mawiał Andrzej Zawada. I przestrzegał, żeby ich nie lekceważyć - wspomina aktorka ANNA MILEWSKA, żona himalaisty.

Nasz związek z Andrzejem polegał na wzajemnej tolerancji, a w małżeństwie to jest najważniejsze - opowiada Anna Milewska. - Z tej prostej zasady wynika wszystko inne: i miłość, i wzajemny szacunek, i zrozumienie. Bo jak się toleruje, to trzeba zrozumieć tę drugą osobę. On - Andrzej Zawada, pionier himalaizmu i wspinaczki zimowej. Ona - Anna Milewska, aktorka. Mogłoby się wydawać - dwie odległe, odpychające się gwiazdy, których tory rzadko się przecinają. A tu wręcz przeciwnie... - Ja jechałam w jedną stronę - mąż w drugą. On wracał z gór, a mnie nie było w domu, bo wyjechałam z teatrem w kolejną podróż zagraniczną - wspomina pani Anna. - Z Teatrem Studio jeździliśmy dużo, nasza menedżerka miała kontakty z organizatorami festiwali teatralnych na Dalekim Wschodzie. Byliśmy w Japonii, Australii, na Tajwanie, w Singapurze, Izraelu. Jeździliśmy jak szaleni. Mówi, że czuła się jak żona marynarza. - Spotkanie było odnalezieniem si�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Szedł w góry, a ja ufałam, że wróci

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Pomorska nr 294/19.12

Autor:

Roman Laudański

Data:

29.12.2014