EN

20.12.2014 Wersja do druku

Teatr Pieśni Kozła przypomina głosy Szkocji

Grzegorz Bral przywrócił tradycyjnym szkockim pieśniom wielogłosowość. I zawiózł je do Edynburga. Najnowszy projekt Teatru Pieśń Kozła w weekend we wrocławskiej katedrze św. Marii Magdaleny. - Naszym drogowskazem stał się John Purser, etnomuzykolog mieszkający samotnie na wyspie Skye. Dzięki niemu otworzyło się przed nami bogactwo zapomnianej kultury muzycznej. Postanowiliśmy pójść w to głębiej, szukać tego, co rdzenne - mówi w rozmowie z Magdą Piekarską z Gazety Wyborczej - Wrocław.

Magda Piekarska: Co pana zagnało do Szkocji? Grzegorz Bral: Zaciągnięto mnie tam - przyznam, że podchodziłem do tego pomysłu z oporami. W 2012 roku Teatr Pieśń Kozła z "Pieśniami Leara" trafił po raz trzeci na edynburski festiwal. Robert McDowell, właściciel Summerhall, w którym występowaliśmy, zaproponował, żebym zrobił coś związanego z muzyką szkocką. Nie czułem się na siłach dotykać tego tematu. Co pan wtedy wiedział o muzyce szkockiej? - Miałem w głowie to, co większość z nas - klisze kulturowe. Coś skocznego, z kobzą? - I z facetami w spódnicach. Banał. Jednak Maciej Rychły, mój kolega, kompozytor, przekonywał: spróbuj, przekonasz się, że warto. W dodatku pojawiła się propozycja sfinansowania projektu. Inaczej nie byłbym w stanie udźwignąć przedsięwzięcia, które kosztowało więcej niż roczny budżet mojej sceny. To była gratka - możliwość zrobienia w dobrych warunkach czegoś ambitnego. Mogłem ściągnąć b

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatr Pieśni Kozła przypomina głosy Szkocji

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza Wrocław online

Autor:

Magda Piekarska

Data:

20.12.2014