EN

16.12.2014 Wersja do druku

Na początku było dziwnie, ale teraz łapię dystans do Hery

- Nie boję się zaszufladkowania. Ono już nastąpiło, a ja zaakceptowałam je. Wyjściem z tej sytuacji jest złapanie dystansu.
O znalezieniu złotego środka, ucieczce do wielkiego miasta, dopasowaniu się do otaczającego chaosu - opowiada białostoczanka KAROLINA CZARNECKA, śpiewająca aktorka.

Jak się występuje przed białostocką publicznością? Czy jest jakakolwiek różnica między publicznością u nas a w Polsce? - Na pewno jest tak, że mam duży stres grając przed publicznością z Białegostoku, ponieważ przychodzą moi znajomi i przyjaciele. Nie stresuję się tak jak jest mało osób, albo gram w nowym miejscu, jak wtedy, kiedy występuję przed moimi bliskimi osobami. Białystok to moje miasto, czuję się z nim związana. I czuję ogromną moc, kiedy tutaj występuję. Rozmawiamy podczas ŻUBROFFKI, czyli festiwalu filmowym. Wolisz: teatr czy film? - Nie rozgraniczam tego. Nie chcę. Jak na to wszystko patrzę, to mogłabym zacytować fragment filmu "Chłopaki nie płaczą": "Najpierw zastanów się, co chcesz robić, a później zacznij to robić". I tak też funkcjonuję. Najpierw myślę co, a później zaczynam działać. Spełniam swoje marzenia. Chcę żyć po swojemu. I jeśli najdzie mnie ochota, żeby grać w teatrze - to to zrobię. Podobnie jes

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Na początku było dziwnie, ale teraz łapię dystans do Hery

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Poranny nr 240

Autor:

Urszula Krutul

Data:

16.12.2014