EN

7.12.2005 Wersja do druku

Teatr ograniczonego zaufania

Zakończył się Klata Fest, bezprecedensowy festiwal jednego reżysera, który karierę zrobił poza stolicą. Podsumowanie Jacka Cieślaka w Rzeczpospolitej.

Jan Klata ma trzydzieści dwa lata, ale bardziej od dramaturgii brutalistów interesuje go nasz romantyzm i "Solidarność", i to, co z nich zostało. Nasyca spektakle nowoczesną muzyką, jest pierwszym didżejem polskiej sceny, jednak sensu życia szuka w chrześcijaństwie. Klata Fest rozpoczął Teatr TVP pokazując wałbrzyską inscenizację Gogola. Spektakl, tak jak Chlestakow, okazał się mocno przereklamowany. Świetny był pomysł przedstawienia grzechów prowincjonalnej władzy w kostiumie peerelowskich kacyków, w cieniu portretu towarzysza Edwarda Gierka. Nareszcie młody reżyser nie mówił tylko o seksie i dragach, lecz o polskiej historii. Polemizował z propagandą sukcesu PRL, która kwitnie w pamięci Polaków pomimo bankructwa komunizmu. Niestety na tle ról aktorskich, przeboje Karela Gota i Boney M z lat 70. wypadły znacznie ciekawiej. Wielu telewidzów złaknionych ambitnej sztuki teatralnej wolało oglądać idiotyczną galę w Dwójce, podczas której gwiazdy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatr ograniczonego zaufania

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 287/09.12.05

Autor:

Jacek Cieślak

Data:

07.12.2005