EN

12.12.2014 Wersja do druku

Miłosne traumy? Każdy ma swoje. Nie warto ścigać się w tych zawodach

- Miłość jest nieprawdopodobnym paliwem. Nagle uruchamiają się w nas najbardziej nieprawdopodobne pomysły na życie. Czasem sami siebie nie poznajemy! Zauroczenie wywołuje w nas kogoś innego, stajemy się kimś innym. Dlatego czasem nie wiemy, co robimy, bo to się dzieje poza ciałem, poza myślą, poza nami właśnie - mówi LESZEK BZDYL, tancerz i choreograf, przed premierą spektaklu Teatru Dada von Bzdülöw "Transmigrazione di fermenti d'amore".

Najpiękniejsza historia o miłości, jaką Pan słyszał, o której Pan czytał, może przeżył? - Przeczesuję szybko myśli i "na grzebieniu" zostaje mi tylko "Życie przed sobą" Romaina Gary'ego. Jest mały chłopiec Momo i stara pani Rosa, Żydówka. Pani Rosa opiekuje się Momo i innymi dziećmi paryskich prostytutek. Ale z dnia na dzień staje się coraz słabsza i to Momo przejmuje opiekę nad panią Rosą, zostając przy niej do końca. Ta książka jest w pewnym sensie o miłości. Nie mogę sobie przypomnieć teraz niczego piękniejszego i bardziej czułego niż te starania Momo, by panią Rosę przywrócić do życia, bo pani Rosa nie chce być warzywem, nie chce skończyć w szpitalu jako kalafior. Dla mnie najpiękniejszą opowieścią o miłości jest historia związana z Andrzejem Bobkowskim. Jego żona. Basia, przeżyła go o 20 lat. Umarła samotnie w ich domu w Gwatemali. Odnaleźli ją przyjaciele. Na krześle nadal wisiała marynarka pisarza, w popielniczc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Miłosne traumy? Każdy ma swoje. Nie warto ścigać się w tych zawodach

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Bałtycki nr 288

Autor:

Gabriela Pewińska

Data:

12.12.2014