Po październikowej premierze "Króla Ubu" Alfreda Jarryego czas na "Króla Leara" Williama Shakespeara w Starym Teatrze. Reżyseruje Jan Klata. - Jestem zaszczycony, że Króla Leara zgodził się zagrać Jerzy Grałek, artysta według mnie do tej roli idealny - mówi.
Władza pociąga, zwodzi, inspiruje. Bez wątpienia zainspirowała Jana Klatę w dyptyku królewskim, czyli projekcie realizowanym w sezonie poświęconym Jerzemu Jarockiemu. "Czy znasz mnie, człowieku? / Nie, panie, ale widzę coś w twojej twarzy, co mi daje chęć nazywać cię panem / Co takiego? / Władzę" - stwierdza hrabia Kent, oddając się w służbę w szekspirowskim dziele. Tym cytatem twórcy zapowiadają spektakl, który widzowie zobaczą już 19 grudnia. To druga część tego teatralnego romansu z władzą, który prowadzi Klata. - O ile "Król Ubu" opowiada o władzy politycznej, to "Król Lear" o władzy duchowej - wyjaśnia reżyser. Organizatorzy obiecują "oryginalną i nieoczywistą interpretację klasyki", z której pomocą chcą rozmawiać z publicznością o bardzo współczesnych sprawach. Jak będą miały się do siebie te części? Czy poza reżyserem i poruszanym tematem coś je łączy? - Będzie to kompletnie różny spektakl, odmienny na wszystki