EN

23.11.1996 Wersja do druku

Pawie piórko elokwencji

Siedzę na wyreżyserowanym przez Agnieszkę Glińską "Kramie Karoliny" Ghelderodego i dręczy mnie drobna kwe­stia: Einstein a teatr. Przecież Albert Einstein był ewidentnym geniuszem. Był i jest jedną z nielicznych intelektual­nych koron ludzkości. Pojmował rzeczy, o których się nie śniło filo­zofom. By rzecz ująć jeszcze pięk­niej i jeszcze prawdziwiej - rzad­ko zdarza się mózg, który nie zni­ka w cieniu, rzucanym przez mózg Alberta Einsteina. Jeśli tak (co chyba oczywiste) to właściwie dlaczego twórca ogólnej i szczególnej teorii względności nie zrobił jakiegoś porządnego teatru? Z jakiej to przyczyny Albert Einstein w ogó­le nie zrobił żadnego teatru? Siedzę więc i patrzę, a przede mną spektakl wzorcowo byle jaki, jakby kwintesencja wszechstron­nej teatralnej nijakości. Ni to, ni sio - tak reżyseria i aktorstwo, jak i scenografia pospołu z muzyką. Artyści są jakby o krok zaledwie od pierwszej próby czytanej, sy­tuacje i gesty

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pawie piórko elokwencji

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 274

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

23.11.1996

Realizacje repertuarowe