Na okrągłą rocznicę swoich urodzin BEATA RYBOTYCKA zrobiła sobie prezent. Pojechała do La Scali na spektakl. Tak spełniło się jedno z marzeń krakowskiej aktorki. Są inne? - Nadal chciałabym zostać tancerką u Borisa Ejfmana - przyznaje.
"Lepiej pływam, niż śpiewam" - czy te Pani słowa sprzed lat świadczą o skromności czy o lekkiej kokieterii? - Lubię pływać. Miałam chłopaka, który mnie tego nauczył, i nadal pływam sprawnie. W takim razie lepiej Pani pływa czy restauruje stylowe meble? -To było dawno. Z tak zwanej biedy. Miałam meble, których szkoda mi było wyrzucić ze względu na ładny kształt i fakturę. Wymyśliliśmy, meblując stary dom na Mazurach, że będziemy je odnawiać. Zdzierałam politurę papierem ściernym, stary lakier, a potem malowałam je na kolory, które lubiłam. Potrafiłaby Pani dziś odrestaurować stylowe biureczko? -Tak. Pod warunkiem że nieodpłatnie. Czarująca, życzliwa, ciepła, krucha, o wspaniałym głosie i uśmiechu... - O kim to? O Pani. Tak mówią koledzy, a co ważniejsze, również koleżanki. I jeszcze dodają: niezwykle dzielna, że wytrzymuje ze swoim mężem, reżyserem - tyranem! - Wiedziałam, że będzie coś o mężu. A któż tak d