Kiedy Mariusz Treliński realizuje operę Czajkowskiego, nie stawia na stole samowara. Reżyser z premedytacją rezygnuje z realistycznego tła dla opowiadanej historii, ponieważ pragnie pokazać nie sytuację, która dzieje się naprawdę, lecz stan ducha bohaterów. Mimo to w "Onieginie" zawarł metaforyczną rosyjskość. Dymitr Morozow, jeden z dyrektorów moskiewskiego Teatru Bolszoj, już po obejrzeniu próby powiedział: "Ten spektakl powinna zobaczyć Moskwa!". Oznacza to, że Treliński był w stanie powiedzieć w swym nowym spektaklu Rosjanom coś bardzo istotnego o nich samych, niezależnie od tego, co za pomocą tej opowieści mówi nam wszystkim. Rosyjskość "Oniegina" jest zrekonstruowana, przefiltrowana przez wyobraźnię reżysera, a jednak niewątpliwa. Samowara więc w tym spektaklu nie ma, ale są brzozy. W ich cieniu rozgrywa się cały pierwszy akt - dramat odtrąconej młodzieńczej miłości. Towarzyszy im jaskrawa kolorystyka: odblaskowa ziele�
Tytuł oryginalny
Z brzozą, bez samowara
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 16