Mariusz Treliński dostrzegł w historii XIX-wiecznego dandysa nie tylko współczesny rys, ale opowiedział ją z rozmachem, na który w polskim teatrze stać niewielu twórców. Po wspaniałym przedstawieniu "Madame Butterfly" Pucciniego, przeniesionym następnie na scenę Opery w Waszyngtonie, kontrowersyjnym "Królu Rogerze" Szymanowskiego i nieudanym "Otellu" Verdiego na afisz Teatru Wielkiego w Warszawie trafia kolejna opera w inscenizacji reżysera Mariusza Trelińskiego i scenografa Borisa Kudlicki. Młodzi twórcy sięgnęli po dzieło, którego, wydawało się, nie można opowiedzieć ich językiem: nowoczesnym, rozbuchanym, skłonnym do przesadnej symboliki i ujmowania emocjonalnych treści w sztywny gorset teatralnych form. "Eugeniusz Oniegin" Piotra Czajkowskiego, arcydzieło liryczne, operuje w innej skali: relacje bohaterów mają kameralny, niemal intymny charakter, a psychologiczna prawda liczy się nie mniej niż lokalny koloryt życia na XI
Tytuł oryginalny
Oniegin współczesny
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza nr 82