EN

23.02.2001 Wersja do druku

Hamlet z deszczu

Co może czytać dziś biedny chłopiec z książką w ręku? - jak o Hamlecie pisał Stani­sław Wyspiański. Przeskaku­jąc kałuże w drodze na przed­stawienie w Teatrze STU by­łam przekonana, że sięgnie po tom któregoś z postmoder­nistycznych filozofów, który stworzy mu taki mętlik w gło­wie, że zawikłane dzieje Danii wydadzą się tylko dziecięcą igraszką. Na szczęście Ham­let w 2001 r. czyta "Próby" Montaigne`a. Wraca tym do dobrych tradycji, nie jest już zbuntowanym ideologiem, który spalał się w działaniu, ani pełnym wątpliwości chłop­cem w czarnym, egzystencjal­nym swetrze i granatowych dżinsach, zaczytującym się Camusem czy Sartrem - o czym przed laty pisał Jan Kott. Hamlet Radosława Krzyżowskiego, choć (dzięki Bogu) nie rapuje, nie pali skrętów z marihuaną, ani nie jeździ na hulajnodze, bardzo nas dotyka. Tak jak bohaterowie starego dobrego Manna - tacy niemod­ni i nie dzisiejsi, a jednak każ­de z nimi spotkanie sprawia, że

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Hamlet z deszczu

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Krakowska+Echo Krakowa nr 46

Autor:

Magda Huzarska

Data:

23.02.2001

Realizacje repertuarowe