Zmęczeni pesymizmem współczesnej literatury, podnieceni jaskrawością ostatnich inscenizacji Witkacego, oszołomieni fantazją rozbujanych huśtawek czy banalnością dialogu zwisającej głową w dół pary aktorskiej a la Peter Brook - odpocząć w pełni możemy na "Wasantasenie" w krakowskim Teatrze im. Słowackiego. I to nie tylko odpocząć, nie tylko wytchnąć po tych wszystkich szokujących wrażeniach, ale nacieszyć się ciszą i spokojem, odrodzić, nabrać wiary i zaufania do otaczającego nas świata. I do życiodajnej, oczyszczającej siły teatru, o której maluczko a można by zgoła zapomnieć wśród fajerwerku współczesnych inscenizacji. "Wasantasena" jest bowiem pięknym przykładem teatru szlachetnego, budującego. Sztuki, która - jak to się zwykło mawiać - pomaga żyć. Krytyka zachwycić może jedność formy i treści tego spektaklu, widza urzec musi jego klimat i klarownie przeprowadzona czystość myśli. A przec
Tytuł oryginalny
Przykład Wasantaseny
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 10