- Zaproponowano mi ten tekst. "Złodziej" to komedia brytyjskiego autora Erica Chappella, w której świetnie odnajdywał się Jan Kobuszewski [premiera odbyła się w Teatrze Kwadrat w 2001 r. - przyp. red.]. Na szczęście nie widziałem tamtego przedstawienia, więc z czystą kartą mogłem przyjąć propozycję i po paru latach przerwy "Złodziej" wrócił do polskich widzów. Z CEZARYM ŻAKIEM, reżyserem przedstawienia rozmawia Jolanta Gajda-Zadworna w tygodniku W sieci.
Podobno właśnie pana, jako odtwórcę tytułowej roli, wskazał Jan Kobuszewski - Nooo, tak. Wiem od producentów, że trzyma za nas kciuki. Ufam, że zdrowie pozwoli mu przyjść na premierę. I, mam nadzieję, będzie zaskoczony. Czy aktor może być dobrym reżyserem? - Tego jeszcze, po dwóch przedstawieniach (pierwszym było "Trzeba zabić starszą panią" z Barbarą Krafftówną, w Och-Teatrze), nie wiem. Wiem natomiast, że aktor nie może równocześnie reżyserować i grać głównej roli. Albo to jeszcze dla mnie za wcześnie. Trochę się przy tym spektaklu męczyłem. Na widowni widzi się jednak zdecydowanie więcej i szerzej niż na scenie. "Złodziej" rusza w Polskę. Gdzie będzie was można zobaczyć? - Wszędzie. Już przedpremierowo zagraliśmy we Wrocławiu, w Poznaniu. I w hotelu w Karpaczu. Takie oczy zrobiłem, kiedy okazało się, że hotel ma własną scenę. W planach mamy też wyjazd m.in. do Gdańska i Krakowa, ale grać będziemy również w Warszaw