EN

26.06.1976 Wersja do druku

Ludzie marginesu judo i... scena

BYŁ to na pewno krok ryzykowny. Przenieść nowelę fil­mową MARKA PIWOWSKIE­GO na scenę, prawie zupełnie nie zmieniając materii literackiej i konstrukcyjnej - to rzeczywiście "nadwojebabkawróży". Tymczasem RYSZARD SMOŻEWSKI, który już w "Złotym chłopcu" pokazał za­skakujące rozwiązania i pomysły reżyser­skie - przeniósł na scenę historię Belusa, Studenta, Szajby, Bimbra, Globusa... sło­wem specyficznego światka ludzi margine­su. Kiedy jeszcze oglądałem fragmenty prób, wydawało mi się, że najtrudniej bę­dzie związać w logiczny sposób wielość zamierzonych planów, sytuacji i epizodów, że w tej wielości może zginać zasadniczy wątek moralny. Smożewski jednak popro­wadził przedstawienie dwoma nurtami, które w zasadzie uzupełniają się wzaje­mnie. Wątek Belusa i Studenta (podstawo­wy w noweli), czyli historia zdrady, dwulicowości i przegranej - przeciwstawiony rozumowaniu oraz postawie kapitana mili­cji śledczej Zbigniewa Mildeg

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ludzie marginesu judo i... scena

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Południowa nr 145

Autor:

Henryk Cyganik

Data:

26.06.1976

Realizacje repertuarowe