"Straszny dwór" w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
"Straszny dwór" w Łodzi jest nieznośnie tradycyjny i zarazem pełen uroku. To jednak stary obrazek, a nie współczesny teatr. Reżyserując w Teatrze Wielkim w Łodzi operę Stanisława Moniuszki, Krystyna Janda kierowała się zasadą: Kiedy awangarda bardzo spowszedniała, odwagą stało się zrobienie zwykłego spektaklu, w którym reżyser nie eksponuje siebie. Wszystko więc zostało pokazane bez udziwnień. Modrzewiowy dworek szlachciców Stefana i Zbigniewa i okazały dwór Miecznika wyczarowano wprost ze starych rycin. Jest nostalgicznie i bogoojczyźnianie (spektakl zaczyna się polową mszą). A Krystyna Janda wręcz odwołuje się do kulturowych stereotypów, takich choćby jak pejsaci karczmarze serwujący wódkę wojsku. Są to ładne, estetycznie wysmakowane obrazy. Odwołują się do rysunków Artura Grottgera pokazujących smutek po powstaniu styczniowym (kiedy Moniuszko kończył "Straszny dwór"). Niemal wszystkie sceny rozgrywają się w szarościach i czernia