EN

1.06.2004 Wersja do druku

Nazbyt miło

"Glengarry Glen Ross" w reż. Tadeusza Bradeckiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Życiu.

Świetna obsada aktorska, ale reżyser nie trafił w klimat sztuki Mameta. To mogło być wydarzenie - w końcu to polska prapremiera najlepszej, nagrodzonej Pulitzerem sztuki Davida Mameta. Cóż z tego jednak, skoro ealizatorzy "Glengarry Glen Ross" w warszawskim Teatrze Powszechnym robią wszystko, żeby rzecz cala nie wytrąciła nikogo ze stanu błogiego samopoczucia. Mam jeszcze przed oczami te obrazy. Wielki Jack Lemmon jako starzejący się sprzedawca jak o przetrwanie walczący o zachowanie pracy, fenomenalny Al Pacino w roli handlowca, który do końca zgłębił reguły gry w tym wyścigu szczurów, a mimo to udało mu się zachować twarz. I jeszcze Ed Harris, Kevin Spacey, Alan Arkin w partiach nie do zapomnienia. W znakomitym filmie Jamesa Foleya, opartym na tym właśnie dramacie, już nie było ludzi, a tylko ludzkie strzępy. Rozpacz i absolutna degrengolada. I brak nadziei, że przyzwoitość w ostatecznym rozrachunku ma jednak jakiekolwiek szansę. Miło o świ

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nazbyt miło

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie nr 116

Autor:

Jacek Wakar

Data:

01.06.2004

Realizacje repertuarowe