Zadania mają różne. Trzeba zrobić wisielca z sylikonu, podłogę udającą wodę, zardzewiały statek, litry krwi, która nie plami. Wszystko robią sami: od byka po podeszwę buta. Dlatego postanowiłam, że napiszę o ludziach teatru, których nie widać na scenie - pisze Anna S. Dębowska w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Wiedziałam, że muszę zapytać o wieloryba. Bo w inscenizacji "Moby Dicka", opery Eugeniusza Knapika, wygląda! jak żywy, chociaż był martwy. Martwy, bo upolowany, powieszony i rozkrojony, ale również dlatego, że nie cielesny, lecz wykonany z gąbki i tworzyw sztucznych. Tak wiernie, że wyglądał jak zwierzę wyjęte prosto z wody. W Teatrze Wielkim - Operze Narodowej przechowały się najlepsze tradycje polskiego rzemiosła. Dekoracje i kostiumy wykonane przez krawców, stolarzy, tapicerów i szewców oglądali widzowie w Salzburgu, obejrzą w Nowym Jorku, gdy w styczniu przyszłego roku zostanie pokazana pierwsza koprodukcja Warszawy z Metropolitan Opera, dyptyk operowy " Jolanta"/"Zamek Sinobrodego" w reżyserii Mariusza Trelińskiego. - Realizatorzy z zagranicy po współpracy z naszymi fachowcami wyjeżdżają zachwyceni i trochę nam chyba zazdroszczą - mówi Janusz Chojecki, dyrektor techniczny Opery Narodowej. Realizując zamierzenia reżysera, scenografa, kostiumo