Bronisław Maj w dzisiejszym widowisku "Zemsta Romea i Julii", wystawianym na Rynku Głównym w Krakowie, a prezentowanym w ramach tegorocznej Nocy Poezji, dowodzi wyższości Aleksandra Fredry nad defetystą Williamem Szekspirem.
Wacław Krupiński: W sobotę w ramach Nocy Poezji w Krakowie zostanie wystawiona na Rynku Głównym kolejna parodia literacka Twojego autorstwa - "Zemsta Romea i Julii". Połączyłeś komedię Fredry z tragedią Szekspira, bo oba dzieła opisywały historię zwaśnionych rodów? Bronisław Maj: Pomysł to oczywisty i w pewnym sensie jakby nie całkiem mój. Wszak to obaj panowie, być może niezależnie od siebie - aczkolwiek trwają intensywne badania naukowe, by to ustalić - wpadli na ten sam pomysł. Tyle że Szekspir wymyślił rozwiązanie krwawe i pesymistyczne, a nasz hrabia Fredro przeciwnie - optymistyczne: mający się ku sobie młodzi pokonują fortelem wszelkie przeszkody i zapanowuje zgoda. - Bo jak zgoda, "to Bóg wtedy rękę poda". - Tak jest. W tym finale widać nieskończoną wyższość Fredry nad defetystą Szekspirem. - Nie zdradzając szczegółów Twojego finału, możesz ujawnić, jaka postać z Wieszcza Adama pojawi się w finale? - Porucznik Ordon