Jako głos w toczącej się dyskusji na temat filozoficznej wymowy sztuki Sartre'a " Pan Bóg i diabeł ", granej w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, drukujemy obszerne fragmenty pracy Andre Blanchet, S. J., z jego tomu studiów pt.|" La literature et le spirituel " (Aubier, Paris 1959), za który otrzymał on Grani Prix de la Critique Litteraire 1959.Tłumaczenie Jadwiga Ewert
CZEMUŻ by nie powiedzieć tego od razu? Sartre rozczarował nas. Egzystencjalizm sartrowski wstrząsnął wyblakłymi ze starości ramami racjonalizmu. O wiele atrakcyjniejszą od starych pozycji wydawała się obietnica wiosny. " La Nausee " (Obrzydzenie), " L'Etre et Neant " (Byt i Nicość) i " Les Mouches " (Muchy) dramat trochę szkolarski, ale pełen soków żywotnych, otwierały drzwi wiodące w przyszłość. Oto - mówiliśmy sobie - myśl w pełnym rozpędzie! Każdy Francuz, choćby nawet katolik, z trudem bronił się przed poczuciem niejakiej dumy z tego filozofa, powieściopisarza i dramaturga, który, jak ongiś Descartes, szturmem zdobywał świat " Les Chemins de la Liberte " (Drogi Wolności) zrobiły nam zawód swoim niezdecydowaniem: po co ten powrót do rodzinnego bajorka? " Les Mains Sales " (Brudne Ręce) ze wstrząsającą szczerością odsłoniły tajemnicę człowieka, który zagubił swoją drogę i nie wie, jak żyć dalej. Potem nastąpiło kilkuletnie mil