EN

30.03.1992 Wersja do druku

Damy i huzary

Kurtyna idzie w górę. Przed nosem widowni wyrasta zwalista fasada białego dworku szlacheckiego. Scenografii Jacka Uklei brak jest jakiejkolwiek dekoracyjno­ści, czy też rodzajowości. To tylko tło dla aktorów, najważniejszego "elementu" w teatrze Grabowskiego. Obojętność de­koracji jest celowa, w tym przedstawieniu grają kostiumy. Fredro w stroju współczes­nym, to mało powiedziane, to przegląd butikowych i serialowych kolekcji. Wrzas­ku kostiumów nie zniosłaby innego rodza­ju oprawa scenograficzna. Żołniersko-kawalerską nudę rozprasza najazd swatów, tytułowych "dam", które przewracają swym krótkim pobytem rozumy i chucie "huzarów". Zwłaszcza chucie. W związku z tym jest dużo śmiechu. Numer sunie za numerem, w porządku jeśli precyzyjnie ustawiony przez reżysera, jeśli nie - akcja, tempo, rytm rwie się. W przypadku kome­dii fredrowskiej to spory grzech. Pod tym względem akt I jest mniej udany od II. W natłoku pomysłów utwór traci nieco ze s

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Damy i huzary

Źródło:

Materiał nadesłany

Goniec Teatralny nr 13

Autor:

MZ

Data:

30.03.1992

Realizacje repertuarowe