Śmiech, serdeczny śmiech w teatrze. I to jest najważniejsze. Znów stary Fredro zwycięża, jego mistrzostwo słowa, prowadzenia komediowych perypetii, portretowania ludzi, podpatrywania ich słabości i śmiesznostek zadziwia, zachwyca i raduje. Jakże ten klasyk jest współczesny, jak jego wiedza o ludziach sprawdza się w każdym czasie i w każdych okolicznościach! Jest w "Damach i huzarach" anegdota, która co subtelniejszym smakoszom literatury nie bardzo się podoba; mówią o niej, że wywodzi się z koszarowego dowcipu, ale przecież kiedy się sprawie bliżej przyjrzeć, to okaże się, że pod piórem Fredry farsowy pomysł przemienia się w wyrafinowaną literacką zabawę. W przedstawieniu, które oglądamy teraz na scenie Teatru Nowego, jakoś to tak wychodzi, że baczniej zwracamy uwagę nie tylko na to co w "Damach i huzarach" Aleksander Fredro napisał, ale także jak napisał. Dowcip słowny, precyzja psychologicznych portretów, zmienność ludzkich posta
Tytuł oryginalny
Damy i Huzary czyli Grześ to zrobi
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Robotniczy nr 182