EN

13.09.2014 Wersja do druku

75 lat po śmierci Witkacego. Kim był naprawdę?

- Pisał do żony, która zostawiła go w Zakopanem: "Nineczko Ty jedna, a poza tym dupy i ofszem, ale to nie to". I kazał jej czytać Bertranda Russella, który dowodził, że najważniejsza jest łącząca małżonków przyjaźń i tolerancja - z Januszem Deglerem w 75. rocznicę śmierci Stanisława Ignacego Witkiewicza rozmawia Aneta Augustyn z Gazety Wyborczej.

Janusz Degler - historyk literatury i teatru, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, przewodniczący komitetu redakcyjnego 25-tomowej edycji "Dzieł zebranych" S.I. Witkiewicza. Autor m.in. książki "Witkacego portret wielokrotny". W dniach 17-20 września w Słupsku poprowadzi międzynarodową sesję naukową "Witkacy 2014: co jeszcze jest do odkrycia?". Aneta Augustyn: Zdarza się panu wrzeszczeć w łazience? Witkacy twierdził, że każdego ranka wyrzuca tak z siebie wszystko, co w nim pierwotnego. Prof. Janusz Degler: On wrzeszczał, bo domownicy i znajomi traktowali to z dużą wyrozumiałością. Lubił zresztą ich prowokować i irytował się, gdy nie okazywali zdziwienia. Słonimskiemu uczynił zarzut, że ma bardzo dotkliwy sposób denerwowania ludzi, ponieważ w ogóle nie zareagował na widok Witkacego idącego Krupówkami w papierowej pidżamie. To może chociaż pan w łazience śpiewa? - Ja czasem tylko cichutko powtarzam wierszyk, który każdemu może się

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

75 lat po śmierci Witkacego. Kim był naprawdę?

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza online

Autor:

Aneta Augustyn

Data:

13.09.2014