Na odbywającym się niedawno w Radomiu Ogólnopolskim Przeglądzie Sztuk Fredrowskich bilety u koników przed teatrem osiągnęły cenę 800 tys. zł! I to nie na heavy-metalowy koncert, ale na stare komedie!
Co tu ukrywać, proszę Państwa, lubimy klasykę! Boleśnie przekonał się o tym polski teatr rzucony w wir wolnorynkowej rozpaczy, kiedy próbował ratować się zagraniczną współczesną farsą, quasi-musicalem czy seksem w tytule. Nic z tego! Największą popularnością cieszyły się zawsze - i tak mimo innych zmian zostało - pozycje widniejące na szkolnych listach lektur. Choć nie stworzyliśmy jeszcze kanonu inscenizacyjnego, jak Francuzi w Comédie Française, to okazuje się, że w głębi duszy jesteśmy narodem uporządkowanym i lubimy smakować - estetycznie i intelektualnie - odkrywanie nowego w starym. Zawsze przecież mogą zdarzyć się takie perełki jak bieliźniane "Damy i huzary" Janusza Nyczaka, wspaniale korzystająca z telewizyjnej techniki "Balladyna" Janusza Wiśniewskiego, przecudowny "Wujaszek Wania" Jerzego Grzegorzewskiego czy też "skinowe" "Poskromienie złośnicy" Jerzego Stuhra. Obu stronom rampy teatralnej klasyka jest więc potrzebna, choć oc