W witrynie sklepu widzę afisz teatru. Potem jeszcze dalsze dwa gdzieś na murach domów. Włoszakowice. Przyjechałem tu - w pogoni za gnieźnieńskim teatrem. Jego premiery odbywają się teraz w Witkowie, bo własna siedziba w Gnieźnie jest przebudowywana. We Włoszakowicach poprzednio byłem - na święcie "Głosu Wielkopolskiego" w 1976 roku. Piękny, barokowy pałac Sułkowskich od tamtego czasu wyraźnie "zmizerniał". Tynk na zewnątrz poodpadał płatami. Panie pilnujące gmachu opowiadają, że niedawno zaprószył się ogień, bo przewody kominowe są źle poprowadzone. Ale ma być niedługo przeprowadzony generalny remont... Z pałacu idę do oficyny obok, gdzie jest sala widowiskowa. Właśnie przyjechał z Gniezna samochód z dekoracjami. Od ludzi teatru dowiaduję się, że dawniej przyjeżdżali do Włoszakowic częściej, ale teraz są tu pierwszy raz po kilkuletniej przerwie. Prowadzą mnie na zaplecze sali. Tam w kuchni urządzają ga
Tytuł oryginalny
Wyjazdy do widzów
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 130